Ptysiowe pączusie
Jesienne szare dni lubię sobie umilać wypiekami. W czasie niepogody i chłodnych poranków mam ochotę na pączki. Ale, ale te moje ulubione ukochane robi się kilka godzin. Przewertowałam moje książki kucharskie, i.Natknęłam się na przepis w książce Ani Starmach – pączki ptysiowe. Szybkie, bez drożdży i bez wyrastania.
Składniki:
300 ml wody
80 g masła
2 łyżki cukru
cukier waniliowy
400 g mąki pszennej
3 jajka
olej do smażenia
cukier puder do posypania
Wstawiamy wodę w większym garnku. Dodajemy masło i cukier. Doprowadzamy o wrzenia i całkowitego rozpuszczenia się masła. Dodajemy mąkę i mieszamy energicznie, podgrzewając (najlepiej robić to drewnianą łyżką). Odstawiamy ciasto do przestygnięcia. Dodajemy po jednym jajku. W tym momencie pomagam sobie mikserem. Gdyż bardzo ciężko jest połączyć jajka z ciastem. Po dodaniu wszystkich jajek ciasto jest gotowe. Formujemy kulki wielkości orzechów włoskich.
W garnku o szerokim dnie rozgrzewamy olej. Wrzucamy pojedyńczo pączki. Smażymy z obu stron na małym ogniu. Na złoty kolor przez 5-7 minut. Usmażone przekładamy na ręcznik papierowy do ostygnięcia. Obsypujemy cukrem pudrem.
Smacznego łasuchu.
takie mini pączucie kojarzą mi się z moja babcia i wakacjami na wsi. Ciepłe pączki z owocami…aż mi ślinka cieknie na samą myśl.
Smaki dzieciństwa 🙂
To trzeba spróbować zrobić. Polecam
O rety jakie pyszne. Zawsze tego typu dania wydawały mi się mega trudne i skomplikowane. Może jednak spróbuję 🙂
Ten przepis jest “mega” łatwy i szybki.
Nie jestem fanka paczkow, ale rzeczywiscie wygladaja smakowicie 🙂
I są bardzo proste w przygotowaniu i szybkie.
Mmm ale bym zjadła 🙂